Ixbunieta. Niewiele mamy w Polsce własnego komiksu środka, przynajmniej takie słyszy się skargi tu i ówdzie. No i mamy odpowiedź ze strony scenarzysty Sławomira Zajączkowskiego oraz rysownika Krzysztofa Wyrzykowskiego. Obaj to doświadczeni twórcy wspólnie dostarczający regularnie nowe komiksy historyczno – edukacyjne dla IPN-u.
Scenarzysta we współpracy z rysownikiem Hubertem Czajkowskim stworzył też serię komiksową Romowe której bohaterowie przeżywają swoje przygody w czasach wczesnych Piastów. Nie dziwi więc że Ixbunieta to porządna produkcja w swojej kategorii. Seria narobiła nam smaku już dużo wcześniej, kiedy kilka części komiksu opublikował magazyn Komiks i My. Już wówczas był to jeden z jaśniejszych punktów tego magazynu.
Opowieść
Ixbunieta (zwana też pod hiszpańskim imieniem Catalina) to metyska, córka Hiszpańskiego konkwistadora oraz księżniczki Majów. Wychowywana przez lokalnych mnichów, byłych towarzyszy swojego ojca czuje potrzebę przygody i wyzwania. Wyrusza więc w ich poszukiwaniu do miasta gdzie dołącza do wyprawy poszukiwaczy skarbów w dżunglach Yukatanu.
Scenarzysta przygotował dla nas skomplikowaną opowieść której dane jest nam poznać jedynie ogólne zarysy w pierwszym tomie tej historii.
Ixbunieta – grafika
Grafika to silny punkt albumu Ixbunieta. Krzysztof Wyrzykowski to doświadczony ilustrator i jego realistycznym rysunkom w tym albumie nie można nic zarzucić. Czarno biała edycja komiksu uwypukla dopracowaną kreskę rysownika. Kadrowanie, choć klasyczne jest dobrze użyte, z pewną swobodą w komponowaniu planszy a ograniczona liczba kadrów na każdej stronie pozwala rysunkowi oddychać.
Pierwszy tom Ixbuniety to zaledwie wstęp do większej opowieści której zarysy dopiero poznajemy. I to jest jeden z nielicznych minusów tego komiksu. Czyta się go błyskawicznie a akcja nie posuwa się znacząco do przodu, co nie jest wielką rekomendacją dla komiksu przygodowego.
Ixbunieta – scenariusz
Z cyklu nie znam się ale się wypowiem, mała krytyka scenariusza. Mam wrażenie że scenarzysta zbyt ambitnie podszedł do tej historii, zbyt dużo chce nam powiedzieć o bohaterce i świecie w jakim ona żyje.
Temu służą retrospekcje których kilka pojawia się w tym albumie. Mam wrażenie że za dużo dowiadujemy się o bohaterce kosztem popchnięcia akcji do przodu. Nie jestem pewien czy ta wiedza jest nam potrzebna od razu i w takiej ilości.
Kolejny problem to ekspozycja w dialogach. W kilku przypadkach, jak na stronie siódmej czy dwudziestej jest zbyt długa i szczegółowa, przynajmniej moim zdaniem. To nie album IPN-u gdzie wszystko trzeba powiedzieć od razu, jak w podręczniku. Tutaj trochę spokojniejsza i dawkowana ekspozycja mogłaby wyjść historii na zdrowie i uczynić ją dynamiczniejszą.
Dokąd zmierza cała historia nie wiadomo, album kończy się szybko. Bohaterowie na ostatniej planszy stają u wrót dżungli. Nie wiemy co ich tam czeka, czy będzie to okrutna przygoda na miarę klasyka Aguirre, Gniew Boży czy też opowieść pójdzie w jakimś innym kierunku. Scenarzysta pokazał już w Romowe że lubi dodawać elementy nadprzyrodzone w swoich opowieściach. Można się więc spodziewać wszystkiego.