Znacie? Znamy. To poczytajcie jeszcze raz. To w zasadzie kwintesencja albumu Powrót Milusia, nowego tomu przygód Kajka i Kokosza.
Kontynuacja Kajka i Kokosza musi sprzedawać się całkiem dobrze bo bohaterowie powracają do księgarń po raz kolejny. Nie jestem fanem odgrzewanych kotletów, ale ten tom może się podobać. Jest dynamiczny, jest w nim sporo humoru, czasem trafionego a czasem nie. Jest ten tom pełen akcji i powracających znajomych postaci z klasycznej serii.
W Powrocie Milusia Kajko i Kokosz znajdują się w sytuacji znanej czytelnikom z wielu albumów Janusza Christy. Wplątani w konflikt między Lubawą i Mirmiłem zostają przez tego ostatniego wysłani za karę z misją poza gród. Motyw wyprawy był klasycznym narracyjnym zabiegiem stosowanym przez Christę i tutaj też sprawdza się doskonale jako oś opowieści.
Kajko i Kokosz podczas swojej wyprawy spotykają wiele postaci znanych z wcześniejszych komiksów. Takich jak Dziad borowy. W tym albumie powrotów pojawia się też poznana w Cudownym leku Kaprylda która przysporzyła naszym przyjaciołom wielu zmartwień w pamiętnym albumie Christy.
Powrót Milusia – nowe przygody kultowego smoka
Nie jest ona największym powrotem w tym komiksie. Ten zarezerwowany jest dla jednaj z najważniejszych postaci oryginalnej sagi, Milusiowi.
Ten smok pojawił się w szeregu oryginalnych albumów cyklu i był dla wielu ulubioną postacią. Christa, który postacie drugoplanowe traktował po macoszemu i zazwyczaj porzucał po jednorazowym użyciu uczynił dla Milusia spory wyjątek obsadzając go w roli niemalże równorzędnej tytułowej dwójce bohaterów w kilku albumach serii.
Wydaje się że jego powrót był tylko kwestią czasu.
Album Powrót Milusia to w miarę udana publikacja. Jest pełen akcji, dynamicznych sekwencji ale też humoru i znajomych postaci. Może się spodobać fanom starej serii ale też nowym czytelnikom.
Pojawiają się w nim wątki współczesne, takie jak feminizm, równouprawnienie kobiet czy protesty chłopskie.
Wiele z tych żartów wydaje się powierzchowna i nie dotyka sedna sprawy, trywializując i spłycając problemy. Mam wrażenie że autor scenariusza nie chciał zajmować jasnego stanowiska tylko mrugnąć do obu stron barykady. Swoiste Bogu świeczkę a diabłu ogarek (lub odwrotnie).
Ekipa autorska
Graficznie Sławomir Kiełbus radzi sobie z materiałem świetnie. Jest profesjonalistą aktywnym na rynku od lat i nie powinno to zaskakiwać nikogo. Grafiki w albumie Powrót Milusia oddają esencję kreski Christy z niewielkim dodatkiem własnego stylu nowego rysownika. Kolory w wykonaniu Piotra Bednarczyka też trzymają poziom.
Scenarzysta Maciej Kur w tym wszystkim wypada najmniej przekonująco. Choć jego działka jest też najtrudniejsza i najmniej wdzięczna. Doceniam dynamikę opowieści i umiejętność splecenia wszystkich wątków w mniej lub bardziej udaną całość. Za dużo tu jednak nawiązań do albumów Christy i recyklingu jego pomysłów a niektóre żarty są nieco zmurszałe.
Jednym z problemów tego tomu jest jego epizodyczność. Główny wątek jest w kilku miejscach przerywany przez poboczne historie nie służące niczemu więcej niż zwiększenie objętości albumu do wymaganej liczby stron. Jak choćby spotkanie z Dziadem Borowym które nie wnosi do opowieści absolutnie nic.
Sam mistrz Christa też jednak nie ustrzegł się w wielu swoich albumach podobnych pokus i dodawał do opowieści wątki niekoniecznie związane z główną historią.
Co jednak najbardziej rozczarowuje w tym albumie to sama koncepcja serii kontynuującej dzieło Christy. Autorzy nie mogą, po tylu wydanych albumach, oderwać się od fartucha Christy i zaproponować czegoś nowego. Bez przerwy powracają postaci wymyślone przez Christę, wątki jakie wprowadził do swoich opowieści. To w sumie naturalne że większość czytelników kupując te albumy oczekuje powtórki z rozrywki. Jest to jedna z głównych grup docelowych produkcji.
Nie wiem jak się mają rzeczy z nowymi czytelnikami, którzy wchodzą w twórczość Janusza Christy poprzez te kontynuacje. Podejrzewam że mogą mieć sporo frajdy przynajmniej z tego albumu. Co nieco chaotycznego i z nierównym poziomem humoru ale ogólnie sympatycznego a nawet nienachalnie dydaktycznego.
Inne recenzje komiksów polskich autorów tutaj.