Ardalen Miguelanxo Prado recenzja

Ardalén Miguelanxo Prado to opowieść obyczajowa popularnego autora wciąż mało znanego w Polsce, poza epizodem w Nocach nieskończonych serii Sandman.

Zapowiedziany przez Mandiocę album to opowieść obyczajowa z elementami które można określić jako realizm magiczny.

Komiksowa opowieść Prado zaczyna się banalnie. Główna bohaterka, imieniem Sabela, przyjeżdża do małej wioski w Hiszpanii w poszukiwaniu informacji. Jej dziadek, Francisco był jednym z wielu emigrantów którzy opuścili Hiszpanię w poszukiwaniu lepszego życia. Kierunkiem jaki obrali były Karaiby, Kuba i Ameryka Łacińska.

Początek historii nie wywołuje wielu pozytywnych emocji. Atmosfera małej wioski w górach do której przybywa główna bohaterka oraz konflikty jakie są z tym związane nie zaskakują niczym oryginalnym.

Gdyby komiks utrzymał ten ton przez cały album byłbym zawiedziony. W pewnym momencie Prado wprowadza w Ardalén elementy realizmu magicznego których używa naprawdę umiejętnie. Historia staje się opowieścią o pamięci, jej znaczeniu i niedoskonałości.

Główna bohaterka napotyka w swoich poszukiwaniach na Fidela, miejscowego mieszkańca który zdaje się być jednym z emigrantów którzy poszukiwali szczęścia poza ojczyzną. Fidel pamięta dziadka Sabeli ale czy jest wiarygodny? Człowiek który regularnie rozmawia z duchami zmarłych oraz (gdy wieje wiatr z drugiej strony Atlantyku) widuje wieloryby w pobliskim lesie nie budzi zaufania. Szczególnie, że jak twierdzi wielu, nigdy nie wyjechał ze swojej rodzinnej wioski.

Ardalén Miguelanxo Prado komiks

Prado rozwiązuje wątki poszukiwania pamięci czy wspomnień w sposób ciekawy i niosący przesłanie. Co kuleje to elementy naturalistyczne, które nieco zalatują banałem i rozbijają ton historii. Oczywiście są one niezbędne dla opowieści i nadają jej mocy poprzez skonfrontowanie realności z elementami baśniowymi. Jedyne czego można by sobie życzyć to żeby były bardziej naturalne i prawdziwe.

Miguelanxo Prado to twórca który zaczynał od komiksu gatunkowego, głównie SF i pastiszu popularnych gatunków jak noir (Manuel Montano). Mam wrażenie że czuje się pewniej w opowieściach gatunkowych niż opowieściach realistycznych.

Jego najbardziej znany komiks, Trazo de Tiza (Kreska kredy) z 1992 roku bardzo przypomina Ardalén w swojej konstrukcji i koncepcji. Jest to komiks który przyniósł Prado największe uznanie czytelników i krytyków (między innymi Alph’Art dla najlepszego albumu zagranicznego w Angoulême). W nim również Prado łączył codzienność z elementami fantastycznymi które całkowicie zmieniały wymowę opowieści i nadawały jej inne znaczenie.

Podsumowując, Ardalén to pozycja która przemówi najmocniej do fanów realizmu magicznego. Siłą tego komiksu nie jest realizm akcji czy miejsca jej osadzenia ale to jak scenarzysta używa elementów fantastycznych. Grafika Prado jest oryginalna i atrakcyjna, bardzo profesjonalna. Rysownik ma swój wypracowany styl graficzny którego trzyma się od lat. Jest on bardzo malarski i atrakcyjny wizualnie. Bardzo dobrze współgra też z opowieścią jaką snuje Prado.

Ardalén nie jest arcydziełem które zmieni czyjekolwiek spojrzenie na sztukę czy człowieka ale jest porządną opowieścią z niegłupią refleksją na temat ludzkiej pamięci i życia.

Więcej najnowszych recenzji komiksowych.