Kiedy w tej chwili wspominamy o komiksach pary Trillo – Breccia natychmiastowe skojarzenie to Alvar Mayor. Ten komiks to efekt współpracy pomiędzy scenarzystą a Enrique Breccią. Zresztą niejedyny, ta para twórców ma na koncie kilka innych komiksów. Ale Carlos Trillo pracował również z ojcem Enrique, Alberto Breccią. Razem byli odpowiedzialni za powstanie kilka doskonałych komiksów i serii komiksowych.
Carlos Trillo to scenarzysta dobrze znany w Polsce. I to od dawna. Komiksy takie jak Chicanos czy Ja Vampir ukazały się w naszym kraju dawno temu. Później ich śladem poszły inne komiksy i serie, jak Spaghetti Brothers czy Wielki Kant.
Alberto Breccia zawitał do Polski stosunkowo niedawno z komiksami legendami. Mort Cinder, Dracula, Perramus i Mity Cthulhu wedle Lovcrafta. Mam niejakie podejrzenia że to będzie koniec naszej znajomości z tym klasykiem. Niestety, bo zostało jeszcze sporo jego komiksów które warto pokazać w Polsce. Wśród nich są również efekty współpracy rysownika z Trillo jako scenarzystą.
Urodzony w 1943 roku w Argentynie Trillo zaczynał swoją karierę od pisania scenariuszy dla wydawanego od 1936 roku pisma Patoruzú, prawdziwej instytucji komiksowej. Pisał tam jednak scenariusze dla postaci które zostały stworzone przez innych pisarzy i miały wyrobioną markę wśród czytelników.
Breccia Trillo Un Tal Daneri
W pewnym momencie postanowił jednak tworzyć na własny rachunek, pisząc przygody własnych postaci. I tą samodzielną przygodę zaczął zapewniając sobie współpracę prawdziwej gwiazdy, czyli właśnie Alberto Brecci. Pierwszym stworzonym wspólnie komiksem była seria nowelek o prywatnym detektywie imieniem Daneri.
Ta seria nowelek komiksowych zatytułowana Un Tal Daneri (Niejaki Daneri) była rasowym czarnym kryminałem. Historia rozgrywała się w Argentynie a tytułowy bohater był klasycznym prywatnym detektywem przeżywającym mroczne i zazwyczaj depresyjne przygody. Nazwisko bohatera to nawiązanie do jednego z dzieł Borghesa. Akcja komiksu rozgrywa się w dzielnicy Mataderos w Buenos Aires i takie jej umieszczenie mogło być pomysłem Brecci, który wychował się w tej części miasta.
Scenariusze tych krótkich nowelek nie są skomplikowane. Opowiadają proste historie kryminalne, z zaskakującą puentą. Wszystkie mają raczej słodko- gorzki klimat beznadziei i zepsucia. Główny bohater, stary i poznaczony przeżytymi zawodami życiowymi wciąż ma kilka złudzeń. Chociaż upadł nisko wciąż ma jakieś zasady. Co wcale mu w życiu nie pomaga. Un Tal Daneri to klasyczna opowieść noir ale Trillo potrafił w tych krótkich historyjkach uchwycić to co najważniejsze w tego typu historiach. Czasem też przemycił, lepiej lub gorzej opowiedziane, prawdy o życiu. Nawet jeżeli są one nieco zgrane to wciąż aktualne.
Breccia w Un Tal Daneri graficznie jest na szczycie swoich możliwości. Nie tylko jako rysownik ale też eksperymentator. Łączy klasyczną ilustrację z kolażem, ale też używa w pełni możliwości jakie daje kompozycja planszy i negatywna przestrzeni. Graficznie ten komiks to absolutny majstersztyk. Jedno z dzieł Brecci do wzięcia pod uwagę dla polskich wydawców. Może nie arcydzieło ale porządna robota, perfekcyjna pod względem graficznym.
Nadie
Un Tal Daneri to komiks z 1975 roku. W latach 1976-78 Trillo i Breccia postanowili zdobyć rynek bardziej komercyjnym projektem. Tak powstała seria szpiegowsko – przygodowo- policyjna, z elementami SF i fantasy, zatytułowana Nadie.
Tytułowy bohater komiksu to agent rządu Wielkiej Brytanii rzucany do rozwiązywania najtrudniejszych i najbardziej delikatnych spraw związanych z bezpieczeństwem Zjednoczonego Królestwa i jego obywateli. W pierwszych odcinkach serii Nadie (Nikt) rozwiązuje w miarę zwyczajne tajemnice by później trafiać na coraz dziwniejsze zagadki, ocierające się o SF czy nawet wątki nadnaturalne.
Breccia nie był wielkim entuzjastą serii, uważał ją za podrzędną opowiastkę i co za tym idzie ilustrował bez zaangażowania. I to widać. To chyba najbardziej niechlujnie i pospiesznie narysowany komiks Brecci jaki widziałem. Nawet Departament Zero, inna komercyjna produkcja rysownika nie była tak nędznie narysowana. Jego dekadę starsze, czysto komercyjne prace na rynek Brytyjski były zrobione z większym zaangażowaniem. Może to dlatego że Breccia był w latach siedemdziesiątych bardziej nastawiony na poszukiwania artystyczne i nudziła go prosta komercyjna chałtura.
Oczywiście zdarzają się w tym komiksie ciekawe i dobrze zrobione plansze czy kadry ale to wyjątki raczej niż reguła. Szczególnie widoczne jest to kadrach z rzutami twarzy. W innych komiksach Brecci twarze to zawsze była najlepszy i najciekawszy element graficzny. Twarze Mort Cindera czy Ezry Winstona to były prawdziwe majstersztyki. Tutaj podobne kadry wyglądają jak karykatury najlepszych dokonań rysownika.
Nadie to komiks dla psychofanów Brecci i nikogo więcej. Scenariusze poszczególnych opowieści też nie zwalają z nóg. To proste historie przygodowe i sensacyjne, bez żadnej zauważalnej głębi.
Kto się boi bajek i nowelki
Po zakończeniu prac nad Nadie para twórców zajęła się mniej angażującym projektem, który jednak został przez Breccię zilustrowany dużo lepiej. W kreacji nowelek do scenariuszy Trillo Breccia tym razem posłużył się wieloma technikami, między innymi kolażem. Historie, których część została zebrana później w zbiorku Qui ha paura della fiabe (Kto się boi bajek?) były trawestacjami znanych bajek. Autorzy nadali im jednak nowy wydźwięk polityczny i obyczajowy. Stały się one ostrą satyrą na współczesne autorom społeczeństwo oraz obsesje jakie nim zawładnęły.
Breccia był zainteresowany polityką, przede wszystkim walką o sprawiedliwość i wolność, co zresztą było jednym z powodów wyjazdu rysownika do Europy. Tematyka była bliska zainteresowaniom rysownika i efektem tego zainteresowania były świetnie i nowatorsko zilustrowane opowieści.
Brecci, ale też Trillo, leżało na sercu to działo się w tym czasie w Argentynie, a był to czas dyktatury i „zniknięć” oraz aresztowań opozycjonistów. Jak wspominał Breccia w wywiadzie kilka lat później „Poczucie bezsilności mnie przygniatało, chciałem robić komiksy bardziej znaczące, bardziej zaangażowane, ale to było zbyt ryzykowne. Wiedziałem że to oznaczało wyrok śmierci, zamieniliby mnie w trupa. To dlatego zdecydowałem się adaptować bajki braci Grimm, nowele takie jak Wiliam Wilson czy też narysować 114 stron Buscavidas. Musiałem tworzyć komiksy które na pierwszy rzut oka wyglądały „grzecznie”.
W Kto się boi bajek Trillo i Breccia adaptują na język komiksu Jasia i Małgosię, Kopciuszka, Królewnę Śnieżkę, Czerwonego kapturka i Śpiącą królewnę. W większości przypadków nie zmieniają zasadniczo tekstu bajki, ale zmiany na planie graficznym oraz niewielkie modyfikacje opowieści uwydatniają przekaz. A jest nim uniwersalna ludzka chciwość i okrucieństwo zamaskowane konwenansami i moralnym bankructwem społeczeństwa.
Wszystkie historie w tym zbiorku są gorzkie, obrazoburcze i bardzo pesymistyczne w portretowaniu ludzi i ich moralności. Nie są polityczne per se, ale nie malują pozytywnego obrazu społeczeństwa i pośrednio wskazują na źródła dyktatur i politycznych systemów opresji. Które biorą się z ludzi, ich braku empatii czy zrozumienia dla innych. Ludzie są samolubni i dla własnej korzyści stworzą dowolne moralne usprawiedliwienie dla swoich zbrodni.
Jakbyśmy się zastanowili to źródła wszelkiej opresji i jej usprawiedliwienia sprowadzają się do dość prostych motywów. Wszystkie je znajdziemy w tych kilku bardzo gorzkich i nowatorsko zilustrowanych opowieściach z morałem dużo głębszym niż się na pierwszy rzut oka wydaje.
W tym samym czasie powstało również kilka nowelek komiksowych gdzie autorzy zaadaptowali na język komiksu dzieła literatury. Jednym z nich była adaptacja opowiadania fantastycznego Lorda Dunsany Where the Tides Ebb and Flow (https://sacred-texts.com/neu/dun/adta/adta06.htm) z cyklu A Dreamer’s Tales. Donde bajan y suben las mareas jest bardzo klimatyczną i mroczną w przesłaniu nowelką której atmosfera musiała odpowiadać obu twórcom. Komiks, zaledwie ośmioplanszowy, jest skonstruowany z fragmentów nowelki zilustrowanej przez Breccię w bardzo awangardowym stylu, przy użyciu kolaży i odcieni szarości.
Kolejnym owocem współpracy Trillo i Alberto Brecci była nowelka La pata de mono, adaptacja opowiadania Monkey’s Paw W.W. Jacobsa z 1902 roku. Opowieść o małpiej łapie która spełnia trzy życzenia ale za ich spełnienie trzeba zapłacić olbrzymią cenę musiała podobać się obydwu twórcom którzy byli chyba w mrocznych nastrojach w tym czasie. Wszystkie opowieści Brecci z tego okresu są mroczne i depresyjne, najbardziej oczywiście Buscavidas które omówimy w dalszej części tekstu. Monkey’s paw jest bardzo popularną historią która miała dziesiątki adaptacji w kinie, telewizji i radiu.
El Hombre de azul to jeszcze jedna opowieść z mrocznym przesłaniem. W wiosce ktoś morduje kobiety. Pogłoski głoszą że morderca jest cały ubrany na niebiesko. Kiedy mieszkańcy zauważają mężczyznę odpowiadającego opisowi dokonują na nim samosądu i mordują go. Później okazuje się że prawdziwy morderca jest ubrany a szaro.
W tej opowieści w pełnej krasie widać tok myślenia Brecci o społeczeństwie i tłumie. Obaj twórcy mieli niewielki szacunek do ludzi jako grupy i ich akcji. Skojarzenia z Argentyną i większością jej mieszkańców którzy godzili się na działania reżimu pułkowników a część je nawet wspierała musiały upewnić obydwu artystów w ich niskiej ocenie ludzkości. Widzieli wszystkich jako istoty chciwe, okrutne i małostkowe.
Człowiek w błękicie jest narysowany w kolorze, w stylu znanym z późnych prac Brecci, pełnym kolaży i figuratywnego użycia koloru.
La corte de los milagros – La princesa ciega (Dwór cudów – Ślepa księżniczka) jest klasycznym komiksem Trillo i Brecci trzymającym się ściśle stylu jaki obrali obaj twórcy. W tej opowieści o ślepej żebraczce która marzy by przed śmiercią pójść na bal u księcia są wszystkie te elementy do których nas przyzwyczaili.
Ponieważ bohaterka jest ślepa inni żebracy postanawiają zorganizować dla niej ball w jakimś baraku. Opisują naszej bohaterce wystrój, gości i stroje. Bohaterka umiera szczęśliwa. W ostatniej scenie kilku z żebraków postanawia przeszukać jej kieszenie w poszukiwaniu drobnych monet. Jest w tym komiksie wszystko zawarte na kilku stronach. Jest patos, współczucie i bezinteresowna pomoc dla drugiego człowieka. Ale jest też proza życia i codzienności w ostatnim kadrze.
Zaskakująco dobry komiks od Trillo i Brecci, namalowany w stylu do jakiego przyzwyczaił nas ten rysownik w Drakuli.
Desfile Nocturno to krótka nowelka do scenariusza Trillo, raczej trywialna historia o koszmarze z zaskakującą puentą. Koszmar bohatera okazuje się snem potwora który zawsze budzi się w najlepszym momencie, tuż przed tym jak pożre swoją ofiarę. Oczywiście graficznie jest to bardzo dobry komiks ale marnujący trochę potencjał rysownika.
Ostatnim z serii komiksowych opowiadań była adaptacja opowiadania Horacio Quirogi Ubity kurczak. Mroczna i depresyjna opowieść o szaleństwie i morderstwie. Nowelka jest zilustrowana w bardzo stonowanym, jak na Breccię, stylu graficznym.
Buscavidas
Obaj autorzy poruszyli te same problemy w bardzo podobny sposób w swojej kolejnej wspólnej serii, Buscavidas. Ten komiks był równie gorzki i pesymistyczny jeżeli chodzi o portretowanie ludzkiej natury. Był też o wiele bardziej otwarty w swojej krytyce systemu politycznego. Choć te aspekty były wciąż raczej sugerowane niż pokazane otwarcie. Komiks jest nieprawdopodobnie gorzki i zgryźliwy. Ludzie są w nim sportretowani jako źli i słabi, bezinteresownie okrutni i wyrachowani. Kondycja istoty ludzkiej jest marna.
Trillo w swoich scenariuszach dla Brecci daleki był od swoich zwyczajnych historii, często przygodowych czy komercyjnych z natury. Tutaj nie było na to miejsca. Doskonały przykład typu historii jakie opowiada w Buscavidas można znaleźć na Downthetubes gdzie zamieszczono przetłumaczoną na język angielski pierwszą historyjkę z cyklu, Zazdrośnik.
Wszystkie historie zebrane w Buscavidas są pełne ironii czarnego humoru. Są też bardzo buntownicze i anarchistyczne. Kwestionują porządek społeczny i moralny ludzkości.
Viajero de gris
Ostatnim wspólnym komiksem autorów był opublikowany w 1983 roku cykl Viajero de Gris. W przeciwieństwie do Nadie, Breccia wiązał spore nadzieje z tą opowieścią. W konsekwencji jest ona bardzo dobrze, starannie i z dużym zaangażowaniem zilustrowana.
Breccia nie tylko używa w tym komiksie kolaży ale też starannie rysuje tła, oraz buduje atmosferę opowieści. Viajero de Gris trudno zakwalifikować do jakiegoś gatunku. Mieszają w nim autorzy oniryczność z przygodą czy historią obyczajową. Powstało jedynie sześć opowieści z tego cyklu, choć Breccia miał da tej historii dużo szacunku i uważał ją za jedną z najlepszych serii jakie rysował.
Okres współpracy Trillo i Brecci zaowocował kilkoma dobrymi komiksami, oraz jednym marnym – Nadie. Współpraca tych dwóch twórców pokazuje jak ważne jest bycie ambitnym w trakcie tworzenia. Najbardziej komercyjny z komiksów tutaj omówionych okazał się też najsłabszym.
Pozostałe komiksy są wciąż warte poznania, nie zestarzały mimo dziesięcioleci jakie upłynęły od ich powstania. Są wciąż świadectwem talentu nie tylko rysownika ale też scenarzysty, który w swojej twórczości miał okazję stworzyć opowieści dobre ale też przeciętne. Warto byłoby dać polskim czytelnikom szansę na poznanie tych opowieści, nie tylko ze względu na rysunki Alberto Brecci, w wielu wypadkach bardzo awangardowe, ale też dla scenariuszy Trillo.
Jeżeli miałbym zarekomendować jeden z tych komiksów wydawcom byłby to zdecydowanie Buscavidas. Tak przewrotnego, okrutnego i poruszającego komiksu nie czyta się codziennie. Niektóre z opowieści w serii Kto się boi bajek również stoją na najwyższym poziomie.